„Mięso jest zepsute, ale spirytus świeży”
W jednym z krakowskich antykwariatów znalazłam niedawno poradnik poświęcony tłumaczeniu tekstów technicznych w bardzo szerokim ujęciu (instrukcje obsługi, reklamy, artykuły). Książka została wydana w 1985 roku, w czasach, kiedy autor snuł marzenia o kieszonkowych elektronicznych translatorach, które mogłyby zastąpić mozolną pracę ze słownikiem i zastanawiał się, czy w roku 2000 zawód tłumacza będzie jeszcze istnieć.
Jednak pomimo nieaktualnego już słownictwa technicznego oraz mało przydatnych porad na temat metod pracy (jak oni żyli bez internetu?), jest to świetny poradnik dla początkujących tłumaczy (eg. Alleris). Opierając się na swoim doświadczeniu, tłumacz udziela nam kilku wskazówek i próbuje uchronić od najbardziej rażących błędów. Przede wszystkim jednak pragnie nam uświadomić ogromną odpowiedzialność, jaką niesie ze sobą tłumaczenie tekstów technicznych:
„Trzeba koniecznie, żeby kandydaci nie kwalifikujący się do zawodu tłumacza technicznego zniechęcili się do tej pracy w możliwie wczesnym stadium przyuczania się, zanim jeszcze sfabrykują tony makulatury, zniweczą szanse naszego eksportu, a być może też spowodują poważniejsze awarie wypuszczając mylnie przetłumaczoną dokumentację techniczną.”
Jednak pomimo nieaktualnego już słownictwa technicznego oraz mało przydatnych porad na temat metod pracy (jak oni żyli bez internetu?), jest to świetny poradnik dla początkujących tłumaczy (eg. Alleris). Opierając się na swoim doświadczeniu, tłumacz udziela nam kilku wskazówek i próbuje uchronić od najbardziej rażących błędów. Przede wszystkim jednak pragnie nam uświadomić ogromną odpowiedzialność, jaką niesie ze sobą tłumaczenie tekstów technicznych:
„Trzeba koniecznie, żeby kandydaci nie kwalifikujący się do zawodu tłumacza technicznego zniechęcili się do tej pracy w możliwie wczesnym stadium przyuczania się, zanim jeszcze sfabrykują tony makulatury, zniweczą szanse naszego eksportu, a być może też spowodują poważniejsze awarie wypuszczając mylnie przetłumaczoną dokumentację techniczną.”
Żeby uniknąć tego typu zagrożeń, tłumacz podejmujący się tego wyzwania powinien spełniać następujące warunki:
- biegła znajomość języka – umiejętność posługiwania się słownikiem zdecydowanie nie wystarczy; jednak trzeba też umieć z niego inteligentnie korzystać, a także kierować się zastosowaniem słów w kontekście; konieczna jest również znajomość specyfiki języka, składni gramatycznej i wyrażeń idiomatycznych
- znajomość tematu (doświadczenie techniczne) – konieczne do uniknięcia rażących błędów, jak zastąpienie „zębatki pompy paliwowej” nieudolną „półką pompy olejowej” (what the heck?) albo użycie zwrotu „wbudowane przełączalne tryby dla sześciu prędkości” na koła zębate
- zainteresowanie tematem – albo rób to co lubisz, albo dużo pracuj; zainteresowanie tematem można sobie wyrobić z czasem, jednak „łatwiej dobierać teksty do zainteresowań tłumaczy, niż ćwiczyć tych ostatnich w zbyt wielu odległych od siebie dyscyplinach”
- zaangażowanie – aby niczego nie przeoczyć, należy być uważnym i unikać pracy według zasady „aby prędzej”; szczególną ostrożność trzeba zachować w przypadku miar i wartości oraz przy fonetycznym podobieństwie słów; trzeba też pamiętać o różnicach słownictwa w odmiennych dialektach języka (jak AmE i BrE)
- wrażliwość stylistyczna – wymagana, by tłumaczenie było logiczne, jednoznaczne i zrozumiałe dla użytkowników języka przekładu; oczywiście poprawność stylistyczna w tłumaczeniach technicznych jest mniej ważna niż w przekładach literackich, a więc powtórzenia, nadużywanie strony biernej i drobne błędy gramatyczne nie będą karane śmiercią - o ile nie zakłócają przekazu
- współczynnik wprawy – zdolność do doskonalenia umiejętności językowych i translatorskich oraz ciągłego poszerzania wiedzy